2 czerwca 2025

Wielu komentatorów zwróciło już na to uwagę, ale ja czuję się wręcz w obowiązku o tym napisać i oddać zasługi środowisku, które ogromnie przysłużyło się wygranej Karola Nawrockiego. Czuję się w obowiązku, ponieważ to ja przed wyborami stworzyłem nazwę tej specyficznej grupy: wincyje – od hasztagu #wincyj.

Kim są wincyje? Piszę to nie w czasie przeszłym, lecz teraźniejszym, jako że wincyje nie zniknęli, oni tu są, mają się świetnie i właśnie w różny sposób przeżywają traumę. Oto jeden z przypadków.

Na Facebooku ma konto znana aktorka, pani Joanna Trzepiecińska. Trzeba przyznać, że odtwórczyni jednej z głównych ról w kiedyś kultowej „Sztuce kochania” Jacka Bromskiego z 1989 r. (obok śp. Piotra Machalicy) nie obrzyguje i nie obrzuca błotem. Doceńmy to. Ona jest zatroskana.

Wesprzyj nas już teraz!

Pani Trzepiecińska wstawiła grafikę, pokazującą – według tytułu – „wyborców Karola Nawrockiego” z podziałem na wykształcenie i napisała: „Jako »wykształciuchy« mamy wiele do zrobienia… Edukować, edukować…”.

Szczególnie zabawne jest przy tym, że grafika jest absurdalna. Pokazane na wykresie procenty czterech poziomów wykształcenia dają razem… 234,6 proc. Można się jedynie domyślać, że ma to pokazywać, jaki odsetek osób z prawem głosu z danym wykształceniem wsparł kandydata PiS (choć źródło danych jest niewiadome). Jednak umieszczanie takiego wykresu z takim tytułem przy jednoczesnym apelu o edukowanie jest, by tak rzec, z lekka kompromitujące.

Pozwoliłem sobie do pani Trzepiecińskiej napisać:

Szanowna Pani, czy Pani zdaje sobie sprawę z tego, że właśnie rozpoczęła Pani pracę na rzecz kolejnego zwycięstwa obozu, który Pani próbuje zwalczać? Przecież ta opowieść „oni tak głosują, bo są prymitywni i niewykształceni”, to ta sama stała opowieść GW, trwająca od 30 lat. Widać doskonale, że ona nie działa i jest nieprawdziwa, a wy dalej swoje… No, ale chcącemu krzywda się nie dzieje.

Dostałem odpowiedź świadczącą o tym, że jednak moje uwagi nie zostały zrozumiane:

Pan się myli. Ja nikogo nie zwalczam. Ja tylko z połową naszych obywateli w wyborze prezydenta się nie zgadzam. Ale to nie znaczy, że mam się komuś podlizywać i rezygnować z własnych poglądów i wiary w to, że edukacja rozszerza horyzonty. Podkreślam – własnych poglądów. Nie partyjnych. Ten podział jest wykreowany na rzecz zarządzania masami. W rzeczywistości linie podziałów, to linie wpływów i interesów, talentów, kultury i smaku…Doskonale Pan o tym wie…

Przekładając z elitarnego na nasze: hołota źle zagłosowała, bo jest niewyedukowana, ale zamiast się na nią wkurzać, trzeba ją nauczać, a wtedy zagłosuje tak jak my, bo nasze głosowanie wynika właśnie z faktu, że jesteśmy lepiej wykształceni. No i jeszcze z tego, że mamy inny smak, talenty i kulturę.

Znów podkreślę: to jest wincyj wyjątkowo łagodny i pozbawiony w zasadzie agresji. To nie jest nawet wincyj na poziomie pani Krystyny Jandy, która napisała wprost, że się wstydzi. Nie jest to oczywiście także wincyj na poziomie „dziennikarza” Tomasza Kisielewicza (publikującego jako „Wiejski”), który w niedzielę o 21.00 napisał: „Skurwysyn przegrał”, po czym po kilkunastu godzinach się poprawił: „Skurwysyn jednak wygrał”.

Wincyje są z mojego punktu widzenia swoistym fenomenem nie tylko socjologicznym, ale też intelektualnym i psychologicznym. Zadziwiająca jest całkowita odporność tej grupy na racjonalną kalkulację, dotyczącą skutków ich wypowiedzi. Wydawałoby się, że nawet najbardziej oporna na edukację – skoro już trzymamy się nomenklatury pani Trzepiecińskiej – osoba zorientowałaby się po dekadach ćwiczenia tego samego (jako że efekt pojawia się co najmniej od 2005 r.), że uparte trzymanie się narracji o ciemnych, prymitywnych masach, głosujących na uwielbianych przez siebie groźnych nazioli, daje efekty odwrotne od zamierzonych.

Gdyby wincyje byli pragmatyczni i gdyby byli zdolni do kontrolowania swoich emocji, zaczęliby się wstrzymywać od ogłaszania tego poglądu przy każdej możliwej okazji. Oni jednak, mimo apeli co przytomniejszych przedstawicieli lewej strony, takich jak Grzegorz Sroczyński czy Piotr Pacewicz, nie są w stanie, co każe sądzić, że mamy tutaj do czynienia z jakimś głęboko zaszytym w warstwie emocjonalnej wewnętrznym przymusem. A tego już w kategoriach racjonalnych pojąć się nie da.

Widziałem w poniedziałek powyborczy w TVP pana Borysa Budkę. Zapytany o powody tego, że na pana Nawrockiego głosowała przeważający odsetek młodych (w grupie do 40. roku życia miał większość), był w stanie jedynie wydukać, że „to szczególnie niepokojące”. Faktycznie, z punktu widzenia formacji pana Budki – nie sposób się nie zgodzić. To jednak oczywiście nie tłumaczy przyczyny.

Co do niej, można postawić hipotezę, że widzimy obraz młodszych pokoleń uodparniających się na „pedagogikę wstydu”, uprawianą przez państwa Bilewicza, Trzepiecińską, Holland, Michnika, Hartmana, Lisa i wielu, wielu innych. To jest zasadnicza zmiana socjologiczna, której źródła należy upatrywać między innymi w całkowicie przez obecny obóz rządzący zlekceważonym bogaceniu się, swobodzie podróżowania i idącym za tym coraz mniej bałwochwalczym stosunkiem do „Zachodu”.

To właśnie ów mityczny Zachód był zawsze narzędziem wmawiania Polakom kompleksów, które miały owocować głosowaniem zgodnie ze wskazaniem „mądrzejszych”. To cały czas jest skuteczne wobec ogromnej przecież grupy wyborców, ale ta skuteczność wyraźnie spada. Smaganie Polaków nagłówkami z zachodnich mediów, mówiącymi o wygranej „nationalist candidate”, robi wrażenie na coraz mniejszej części.

Zjawisko wincyjów powinien z całą pewnością gruntowanie przestudiować jakiś dobry socjolog i psycholog społeczny – mogłaby z tego wyjść fascynująca opowieść naukowa. Na razie jednak sztab pana Nawrockiego może być wdzięczny Opatrzności, że wincyje tak bardzo się w tej kampanii uaktywnili – bez nich na pewno kandydatowi PiS byłoby znacznie trudniej wygrać.

 

Łukasz Warzecha

OSZAR »

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Wspieraj naszą misję głoszenia prawdy i rzetelnego informowania o Kościele w czasach pontyfikatu Leona XIV.

mamy: 140 645 zł cel: 500 000 zł
28%
wybierz kwotę:
Wspieram
OSZAR »